Częstochowa i Oświęcim
Dwudziestego marca 2017 roku o godzinie 4 nad ranem tegoroczni maturzyści i maturzystki Liceum Ogólnokształcącego w Górze wraz z wychowawczyniami – Panią Agatą Figiel i Panią Małgorzatą Dudzińską, oraz Panem Bogusławem Sitnikiem; a także kilkorgiem młodszych koleżanek i kolegów z pierwszej klasy liceum; wyruszyli a pielgrzymkę do Częstochowy.
Wyjazd ten wpisał się już w tradycję szkoły, gdyż jest organizowany co roku, aby abiturienci mogli pokładać swe nadzieje nie tylko w sobie, ale także w boskiej opatrzności, ogólnie mówiąc – siłach ponadludzkich i metafizycznych. Pielgrzymka jest więc poniekąd wyrazem troski o poprawienie. komfortu psychicznego przyszłych absolwentów; przed najważniejszym, jak dotąd, egzaminem w ich życiu. W trakcie pobytu na Jasnej Górze młodzież uczestniczyła w liturgii mszy świętej oraz miała możliwość wykorzystać czas na zwiedzenie Sanktuarium Maryjnego. Wielu przyznało, że było w tym wyjątkowym miejscu po raz pierwszy. Po mszy w Sanktuarium Jasnogórskim, przyszedł czas na realizację drugiej części wycieczki.
Tegoroczny program wjazdu, zgodnie z wolą młodzieży, poszerzono o zwiedzanie Miejsca Pamięci i Muzeum Auschwitz-Birkenau. Wraz z przekroczeniem głównej bramy obozu z napisem „Arbeit mach frei„ (w tłumaczeniu: „praca czyni wolnym”) można było wyczuć wśród uczniów poruszenie, przerażenie, ale i duże zainteresowanie obiektem – jakby właśnie w tej jednej chwili wszyscy zdali sobie sprawę, że lagry, choć trudno w to uwierzyć, nie są jedynie wytworem literackim. Mieliśmy duże szczęście trafić na wspaniałą Panią Przewodnik – była to starsza, bardzo miła, ciepła i empatyczna osoba. Pozytywnie zdumiała nas swoją wiedzą na temat wojny i obozu; zaangażowaniem emocjonalnym, z jakim wykonywała swoją pracę; umiejętnością przekazania informacji na tak trudny temat; tym, że nie było dla niej niezręcznych pytań oraz tym, że odwoływała się wielokrotnie do historii konkretnych osób, które przeżyły obozowe piekło, a które miała przyjemność poznać i osobiście wysłuchać ich historii. Zwiedziliśmy kilka bloków w których znajdowały się wystawy rzeczy, zdjęć i dokumentów jakie odnaleziono po wyzwoleniu obozu. Był to bardzo poruszający widok. Zobaczenie sterty butów, włosów, walizek, rzeczy codziennego użytków jak garnki czy szczotki, które były przecież zaledwie mikroułamkiem przedmiotów skonfiskowanych przez lata istnienia obozu, pozwoliło na wizualne dostrzeżenie zasięgu masowej tragedii jaka miała wówczas miejsce. Korytarz ze ścianami obwieszonymi fotografiami ofiar obozu również zwolnił w naszych wyobraźniach wizualną zapadkę świadomości – 600 twarzy bezbronnych, niewinnych ludzi skazanych na śmierć z powodu czyjegoś kaprysu. Sześćset przytłaczających fotografii ludzi wymienionych z imienia, nazwiska, wieku i zawodu. Ludzi tak różnych w rzeczywistości, a tak bardzo zewnętrznie podobnych w chwili wykonania tych ostatnich zdjęć. Sześćset twarzy okalających człowieka, stojącego w wąskim korytarzyku, z każdej strony. Aż sześćset, a zarazem zaledwie sześćset spośród sześciu milionów zamordowanych spośród samych Żydów… I kto nie stanął nigdy w tym wąskim korytarzyku i nie spojrzał w przerażone oczy wszystkich tych ludzi i każdego z nich z osobna, ten nigdy w pełni nie zrozumie ogromu tragedii Holokaustu. Przechodzenie przez komorę gazową oraz obok pieców krematoryjnych, w których odbywały się masowe mordy na ludziach, wzbudziły w nas emocje nie do opisania, mówiąc dosłownie - śmierć unosiła się w powietrzu. Mimo licznych zwiedzających nie brakowało tam także przerażającej ciszy, zadumy, nieniknącej żałoby. Po ponad godzinnym zwiedzaniu samego Auschwitz, pojechaliśmy do drugiej części obozu (Birkenau) oddalonej o 3 km. Zwiedzanie zaczęło się od przekroczenia tzw. „Bramy śmierci '' czyli głównej bramy wjazdowej do obozu. Za bramą było ogromne pole z ceglanymi budynkami zwanymi barakami, które więźniowie musieli wybudować samodzielnie. Przeszliśmy po Rampie gdzie odbywała się selekcja, a także zobaczyliśmy w jakich wagonach byli przewożeni więźniowie. Kiedy chodziliśmy między barakami, a Pani Przewodnik uświadamiała nam, jakie były codzienne realia obozowego życia, czuło się smutek i przeżywało wewnętrznie cierpienie więźniów. Smutną atmosferę nieco rozwiała Ceremonia jakiej byliśmy świadkami. Wśród zwiedzających było dużo turystów z Izraela, którzy przyjechali oddać hołd zamordowanym rodakom. Każdy z nas był pod wrażeniem szacunku jaki wyrażali (nawet swoim ubiorem). Na koniec zobaczyliśmy od wewnątrz jeden z baraków. Był to barak dziecięcy, więc mogliśmy zobaczyć mniej więcej, w jakich warunkach przebywały wówczas dzieci w obozie.
Podsumowując, to doświadczenie uświadomiło wszystkim, z jakim okrucieństwem i nienawiścią byli traktowani ludzie przebywający w tym obozie. Niezwykły stan psycho-fizyczny wyzwala w człowieku świadomość, że stoi na Rampie, na której zginęły tysiące ludzi czy idzie Drogą, która była ostatnią drogą dla tysięcy osób, które w dodatku nie zdawały sobie sprawy, iż na jej końcu znajdują się komory gazowe i krematoria, w których stracą życie. Warto jest odwiedzić takie miejsce, aby zobaczyć dowody tej okropnej, największej zbrodni dokonanej na ludzkości na własne oczy i uświadomić sobie czym może grozić nacjonalizm, antysemityzm, rasizm i inne przejawy nietolerancji i dyskryminacji.
Fot. Natalia Zajączkowska